Imperial Star Destroyer

Imperial Star Destroyer

wtorek, 17 lipca 2018

Niemiłe przygody z malarzem

Spotkała mnie ostatnio taka historia, że aż muszę się nią z wami podzielić.

Jakiś czas temu bardzo zapragnąłem mieć ładnie pomalowane figurki więc 15 sierpnia 2017 wysłałem paczkę z 6 ISU-122 oraz z 6 niemieckimi Hanomagami do malarza w bardzo dużym mieście. Facet dość znany w środowisku, ładne portfolio, nie znaliśmy się osobiście ale uwiarygodniało go w moich oczach kilku miłych wspólnych znajomych. Pisał, że takie zamówienia kończy w tydzień, dogadaliśmy się szybko bo cena też była ok. 
"No problem".


Gdzieś we wrześniu zapytałem naszego artystę czy może już skończył zamówienie. Odpisał dość sprawnie, że nie bo niestety babcia mu zachorowała, wylądowała w szpitalu więc dopiero pod koniec miesiąca się za nie zabierze. Spoko, zdarza się. Też miałem jakiś czas temu chorą babcię i jest jasnym, że nie figurki (i to cudze) wtedy człowiekowi w głowie.
Przypomniałem się koledze ponownie w październiku. Niestety tym razem już nie odpowiedział. W związku z tym w listopadzie, grudniu i styczniu pisałem do niego na forum wargamera przynajmniej 6 razy. Najpierw uprzejmie ("Hej, co słychać?") a potem już ostrzej ale gość zupełnie przestał odpowiadać. Zapadł się pod ziemię.

Dopiero w kwietniu 2018 po bezpośredniej interwencji u kolejnego z naszych wspólnych znajomych raczył się odezwać do mnie na Facebooku. Pisał do mnie tak : 
-"Hej, muszę czekać na wypłatę żeby kupić parę farb, lakier i wysłać wszystko
Szef ma małą obsuwę.
Ale będzie dobrze, nie spieprzę drugi raz, pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło ale na pewno się wkurzyłeś więc nie będę przedłużał - wolisz poczekać i dostać pomalowane modele, oczywiście za darmo, czy po prostu je odesłać?"
Ok, pomyślałem, trzeba dać człowiekowi drugą szansę. Przecież chyba każdy kiedyś jakoś nawalił. Napisałem, że bardzo słabo wyszło ale skoro już odpowiada i ma wreszcie czas to niech maluje modele i wysyła do mnie gotowe.

W maju zapytałem więc ponownie czy już je pomalował. Znowu otrzymałem tłumaczenia, że cierpi na zupełny brak czasu, że kombinuje aerograf bo miał awarię ale że już, tuż, tuż, zaraz skończy a jak chce to mi jeszcze za darmo jako przeprosiny wyśle jakieś swoje figurki. 

Za bonusowe figurki podziękowałem, napisałem, że jedyne co bym od niego chciał to żeby moje działa szturmowe i halftracki zostały pomalowane i wysłane do mnie ale jak nie może to niech już mi odeśle. Zobowiązał się, że je "dokończy". "
-"Przepraszam
Zajebany jestem
Do końca czerwca będą gotowe, wysyłam w przyszłym tygodniu."
W drugiej połowie czerwca, po kolejnym okresie zupełnej ciszy, straciłem cierpliwość i zażądałem wysyłki modeli w takim stanie w jakim są, niezależnie jak zaawansowane jest malowanie.

Dziś, 17 lipca 2018, po jedenastu miesiącach i dwóch dniach otrzymałem z powrotem moje figurki. Otwierając paczkę myślałem już, że przecież gdzieś na miejscu będę musiał poprosić kogoś o dokończenie roboty i kombinowałem kto mi z tym pomoże.

Gdy paczka stanęła przede mną otworem wprost nie mogłem uwierzyć w jakim stanie otrzymałem figurki! 
Otóż...
W tym czasie mocarne ISU zostały... 
sklejone! :D

Co było w podkładzie, wróciło do mnie w podkładzie. Halftracki nawet się nie skleiły.

A wy mieliście kiedyś podobną "historię" z malarzem figurek?

4 komentarze:

  1. Moje figurki do Chain of Command oddałem do malowania u Private Brush we wrześniu 2017 roku. Mamy lipiec 2018 i wciąż, mimo kolejnych obietnic i przekładania terminów, figurek nie zobaczyłem na oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może by zadzwonić albo osobiście się pofatygować? Emaile albo PW na facebooku tak łatwo ignorować :(

      Usuń
  2. U nas na wsi była sytuacja, w której jedna osoba wysłała całą stertę Tyranidów do WH40k pewnemu domorosłemu malarzowi, który w sumie wielki talent miał. I podobna sytuacja, że zwlekał i zwlekał, tu jakąś fotkę wysłał, z postępem prac... jednak ostatecznie się nawet o sąd otarło, i po przeszło roku modele zostały zwrócone. Oczywiście "nie do końca pomalowane" (poza tym jednym który był pokazywany, ale i on nie był skończony).
    Ogólnie można powiedzieć że to jest plaga, ludzie biorą zleceń ponad swoje moce przerobowe, i dochodzi do podobnych sytuacji. Tak to jest kiedy ktoś chce zarabiać na hobby, potem dostaje obrzydzenia... i nie może wręcz patrzeć na modele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś wziął sobie na barki za dużo pracy, że miał awarię, chorobę. Ale jeżeli zdaje sobie sprawę, że nie ukończy tej roboty to dlaczego uparcie trzymają te figurki? Można po ludzku napisać, że nie dam rady, przepraszam, odesłać figurki na swój koszt. Pewnie zamawiający będzie wkurzony i więcej u ciebie nie zamówi ale przynajmniej uczciwie załatwisz sprawę.

      Usuń