Imperial Star Destroyer

Imperial Star Destroyer

wtorek, 17 września 2019

Sposób na Armadę. W FFG go nienawidzą.


Witajcie ponownie moi mili. Nasz ulubiony bloger, influencer, maven, a mój serdeczny kolega Wojtek poprosił mnie ostatnio o gościnne napisanie artykułu zawierającego ogólny zbiór wskazówek w kontekście strategii i taktyki przy armadowych stołach. Uważam, że jest to trudne zadanie, zważywszy na fakt, iż każdy archetyp, czy każda flota posiada swój własny sposób na jak najefektywniejsze działanie. Bardzo często dosłownie jeden upgrade we flocie przeciwnika potrafi zmienić przyjemny match-up w absolutnie ciężką przeprawę a co za tym idzie podejście i strategię. Na zebranie wszystkich myśli taktycznych w jednym artykule potrzeba by było zdecydowanie za dużo czasu, gdyż wszystkich wariantów do omówienia jest po prostu zbyt wiele - nawet jeśli dotknęlibyśmy tematu tylko powierzchownie.
Postaram się więc odejść w delikatnie inną stronę i skupić się na kilku innych czynnikach, które determinują dobre wyniki głównie w kontekście turniejów i kompetytywnej gry ale i pojedynczego meczu w gronie znajomych. Mam w planach posiłkować się ostatnimi rezultatami dużych turniejów oraz własnym "doświadczeniem", zważywszy że w bieżącym roku miałem przyjemność brać udział w kilku z nich. Niezależnie od waszego preferowanego stylu gry i flot, których używacie odpowiednie spojrzenie na wymienione poniżej kwestie znacznie zwiększy wasze szanse na odniesienie zwycięstwa nawet z najmocniejszym rywalem lub mocną metową rozpiską. 


- Podejście
Dopóki Armada, tudzież żadna inna gra nie stanowi o życiu i śmierci;powinniśmy zawsze traktować ją z właściwym dystansem. Jest ona dla nas świetną zabawą i zabawą powinna pozostać. Nie oznacza to jednak, iż nie możemy od tejże zabawy wymagać np. dużej dawki emocji czy zaangażowania. Im intensywniej podchodzimy do przesuwania plastikowych stateczków po stole tym bardziej wpływa to na tworzenie się community i poszczególnych relacji międzyludzkich, co w dzisiejszych czasach uważam za wartość (dodaną).
Druga sprawa to podejście do samej rozgrywki czy też turnieju. Istotnym jest sprecyzować samemu sobie: jakie mam oczekiwania odnośnie danej imprezy. Czy może mam nadzieję na zgarnięcie promki za Top16, czy może chcę przetestować rozpiskę? Może mam nadzieję na lepszy wynik bo na ostatnim turnieju poszło mi bardzo dobrze? Może dopiero zaczynam i chcę zobaczyć z czym się to je? Może chcę się czegoś nauczyć? Niezależnie od powodu- najlepiej dodać do niego chęć miłego spędzenia czasu, bo choć to nie X-Wing; kostki lub pairringi potrafią pokrzyżować plany nawet najlepszym.


- Znajomość gry
Sprawa niby oczywista, a jednak. Mówiąc o znajomości gry niekoniecznie mam na myśli nazwy wszystkich kart ulepszeń, bo do dziś sam nie pamiętam jak się nazywa ten upgrade, który nie pozwala przeciwnikowi na zredukowanie brace'em więcej niż jednego uszkodzenia chyba, że to jedyny użyty token obrony. Ale w tym właśnie rzecz; ważne żeby mieć świadomość działania poszczególnych kart, lub kombosów, które dzięki nim są możliwe i na które gra pozwala. W momencie, kiedy przeciwnik pokazuje nam swoją rozpiskę, nie ma już zbyt wiele czasu by dogłębnie analizować jej działanie. Należy zakwalifikować ją do jednego z archetypów na podstawie swojej wiedzy o grze i przemyśleć jak chcemy przeciwko niej polecieć. Znajomość wszystkich możliwości jakie daje nam Armada przydaje się zwłaszcza, w przypadku meczu z przeciwnikiem opierającym swoją flotę na elemencie zaskoczenia i kontrowaniu mety - kiedy to mniej popularne jednostki, lub ulepszenia pojawiają się na stole. Jedynie siedem fal wydanych przez FFG jak dotąd sprawia, że łatwo być na bieżąco z całym kontentem dostępnym dla naszej ulubionej gry, tym bardziej warto jednak zwracać szczegółową uwagę na wszystkie karty na liście oponenta.


- Analiza mety
Po przyjaznym - również dla naszych nowicjuszy - początku czas dotknąć trochę wyższego poziomu zaangażowania w kompetytywną odmianę Armady. Każdy gracz regularnie uczęszczający na turnieje dobrze wie co obecnie lata w jego lokalnej mecie. Jaka rozpiska wygrała ostatni turniej na jakim byłeś? Sloanka, Rieekan Aceholes czy Imperial LMSU? Wszystkie te listy są niemal skrajnie różne od siebie a jednak w miarę regularnie odnoszą sukcesy, podobnie zresztą jak i kilka innych archetypów. Dobrze je znać i dobrze znać schematy ich działania, by rozumieć z czego płynie największe zagrożenie. Rozkładając je na czynniki pierwsze widzimy z czego wynika ich efektywność i gdzie leżą ich słabości. By z powodzeniem kontrować metę niezbędna jest znajomość statystyk i wiedza na temat graczy i ich preferencji w kontekście doboru flot. Im więcej graczy stara się skontrować archetyp, który obecnie "ora" (orze?) najmocniej - tym bardziej meta rotuje.
Śledząc streamy, wyniki dużych turniejów czy też relacje z nich łatwiej jest zwrócić uwagę na pewne kwestie, które umykają podczas standardowej analizy popularnych list. Dla przykładu: na Mistrzostwach Świata w tym roku w finale spotkały się dwie listy, których próżno było jak dotychczas szukać pośród tych najbardziej metowych. Wynikało to z faktu, iż zarówno Tokra jak i Nathan świetnie zaadaptowali się do mety, w której rządził archetyp Thrawn Dual Ship i mocno skupiony na okrętach Admirał Raddus. Tam gdzie wspomniani Panowie dokonali właściwych wyborów ja popełniłem błąd; biorąc rozpiskę ograną w naszych polskich standardach, przygotowaną na popularną w Europie Sloankę czy królujące od lat w USA Rieekan Aceholes. Surprise; Sloane było jak na lekarstwo, a standardowych asów Rebelii nie widziałem praktycznie nigdzie przechadzając się między stołami. Mądry Polak po szkodzie. Przewidywanie mety pozwala wyciągnąć kluczowe wnioski we właściwej kolejności i jest kluczem do bycia o krok przed oponentami. Nie muszę chyba dodawać, że na imprezie gdzie decydują szczegóły, a topowi gracze znajdują się na podobnym poziomie - jest to niemalże milowy krok.


- Styl gry
Z każdą kolejną potyczką, z każdą złożoną rozpiską, z każdym kolejnym turniejem; u każdego z graczy - nawet jeśli tego nie zauważamy - wykształca się własny styl gry. Konkretniej; chodzi o pewien mechanizm, który wpływa na to jakie decyzje podejmujemy w danych sytuacjach, na to jak wchodzimy w rozgrywkę i jak reagujemy na wydarzenia w jej trakcie. Dzięki niemu możemy określić jakie zagrywki zastosować podczas meczu, oraz które jednostki bardziej nam odpowiadają w trakcie tworzenia listy.
Gracze generalnie dzielą się na tych raczej konserwatywnych, którzy mają mocno zdefiniowany preferowany rodzaj flot i konsekwentnie szlifują jego rozmaite warianty, jak i tych, którzy mocno eksperymentują w kwestii rozpisek. Pierwsze z wymienionych podejść; owocuje stałą dobrą formą i powtarzalnymi wynikami na wysokim poziomie. Pozwolę sobie tu przytoczyć dobrze wam znanych dwóch Asów z Warszawy; Czarta i Kubbka. Dawid jest mistrzem jeśli chodzi o starcia eskadr. Potrafi idealnie wyczekać moment do ataku i zoptymalizować kolejność dobierania celów, by możliwie jak najszybciej uzyskać kluczową przewagę. Kuba zaś opanował do perfekcji sztukę manewrowania swoją flotą opartą na okrętach o dużej sile ognia. Rzadko popełnia błędy jeśli chodzi o ustawienie swojej formacji, samemu często zmuszając przeciwnika do ich popełnienia. Obaj Panowie dopracowali swoje ulubione archetypy do niesłychanego poziomu i choć rzadko robią wycieczki w stronę innych rodzajów list - kiedy porwą się na eksperymenty, stanowią również nie lada wyzwanie dla przeciwnika.
Innym rodzajem gracza jest z pewnością popularny Świetlik, który rzadziej chwyta się konkretnego typu list na dłużej. Tym samym często ryzykuje on osiągnięcie dobrego rezultatu na pojedynczym turnieju, jednak jego działanie ma charakter długofalowy - pomaga bowiem w analizie mocnych i słabych stron poszczególnych list. 
Trudno jednoznacznie stwierdzić, które podejście jest lepsze - z pewnością dużo zależy tutaj od preferencji samego gracza.
Osobiście skłaniam się ku stwierdzeniu, iż dobrze jest spróbować różnych opcji. Długi okres czasu byłem zafiksowany na punkcie jednego archetypu, niechętny by opuścić swoją strefę komfortu i bezgranicznie wierząc, że dana flota zacznie w końcu robić wyniki na miarę topowych metowych list. Przeciętny występ na Mistrzostwach Świata skłonił mnie jednak do refleksji i zredefiniowania mojego podejścia do Armady, przez co znów z dużym entuzjazmem zasiadam do rozgrywki, ale przede wszystkim poszerzyłem wiedzę na temat strategii flot, które wcześniej widywałem jedynie po przeciwnej stronie stołu. Posiadanie szerokiego wachlarza możliwości jest też sporym atutem w zmieniającej się mecie (np. teraz gdy wreszcie otrzymamy nowe rozszerzenia), który pozwala nam szybko reagować na nowe rozwiązania pojawiające się na stołach.
Podsumowując powyższy punkt; warto określić swoje podejście do poszczególnych rozwiązań; by wiedzieć jak ukierunkować swoje predyspozycje względem danych flot. Niezależnie czy wolisz defensywną, pasywną grę, czy może agresywny styl; jedna zasada pozostaje niezmienna - graj tym, co czujesz najlepiej.
Hej! To jest Star Wars! Przeczucia płyną z Mocy!


- Treningi i przygotowania
To zdecydowanie mój ulubiony punkt ze wszystkich wymienionych. Ulubiony dlatego, że dopiero niedawno zrozumiałem w pełni jego wartość i znaczenie. Krakowska scena Armady jest obecnie chyba najaktywniejszą spośród wszystkich w Polsce, co mnie; jako Krakusa cieszy niezmiernie. Wspominam o tym jednak z ważnego powodu, mianowicie; w Krakowie praktycznie nie ma w tygodniu dnia, w którym ktoś nie umówiłby się na wspólną gierkę. Dzieje się naprawdę sporo, a rezultat częstych armadowych spotkań widać w wynikach osiąganych na turniejach przez moich kolegów z lokalnej społeczności. 
Regularne ogrywanie swoich flot sprawia, że po pierwsze; eliminuje się popełniane błędy oraz dopracowuje ustawienia i formacje, a po drugie; pozwala dokonać korekty, by jak najbardziej zoptymalizować swoje floty pod kątem uniwersalności jednostek i ulepszeń. Trenując pewne założenia taktyczne jest się w stanie przechytrzyć przeciwnika grającego schematycznie, nawet jeśli jego rozpiska wydaje się mocną kontrą. Większa ilość gier to większa baza wiedzy, większa ilość pomysłów, większe doświadczenie. 
Wartą uwagi metodą jest też "sucha" analiza, do której nawet nie potrzeba oponenta. By sprawdzić potencjalne manewry, zasięgi i formacje; wystarczy po prostu rozłożenie maty (choćby w domu) i sprawdzenie wstępnych założeń, czy opracowanie dobrego setupu.

Im więcej czasu poświęconego na przygotowania tym większa szansa na dobry rezultat. Działa to chyba w każdym aspekcie życia, sprawa więc wygląda podobnie także w Armadzie. Przygotowując się do tegorocznych Mistrzostw Europy, czy w moim przypadku również Niemiec; rozegraliśmy wraz z Bartkiem Kostuchem niezliczoną wręcz liczbę match-up'ów, testując swoje własne listy w różnych okolicznościach i grając przeciwko sobie najgorszymi możliwymi kontrami. Doświadczenie zdobyte w ten sposób popłaciło niejeden raz na wspomnianych turniejach i pozwoliło mi osiągnąć dobre wyniki, podobnie zresztą jak i Bartkowi. Kluczową kwestią jest fakt, iż tego rodzaju "trening" pozwala wyeliminować ryzykowne decyzje wynikające właśnie z braku doświadczenia. Zyskuje na tym element kalkulacji...

By sprawdzić potencjalne manewry, zasięgi i formacje; wystarczy po prostu rozłożenie maty (choćby w domu) i sprawdzenie wstępnych założeń czy opracowanie dobrego setupu.

- Postawa
... do którego chciałbym przejść w poniższym punkcie. 
Ryzyko to rzecz naturalna we wszelkiego rodzaju grach. By jednak zostało ono uzasadnione niezbędna jest wspomniana kalkulacja. Pozwala ona odpowiedzieć sobie na pytanie czy dana akcja, tudzież działanie ma sens i jakie mogą płynąć z niej korzyści, lub ewentualne konsekwencje. Ocena sytuacji i tak koniec końców należy do każdego z osobna, ważne jednak żeby posiadać świadomość ryzyka; choćby po to by samemu nie czuć się źle jeśli sprawy nie pójdą po naszej myśli.
Innym rodzajem kalkulacji, który sprawdza się zwłaszcza na długodystansowych turniejach jest planowanie w kontekście punktów zwycięstwa. W myśl złotej zasady: by zakwalifikować się do Cut'a potrzebne jest średnio 8 VP na mecz. Jeśli trafiamy na niekorzystny pairing warto zastanowić się ile możemy ugrać w danym spotkaniu i dostosować swoją taktykę do okoliczności. Rewelacyjny zabieg zastosował na tegorocznych Worldsach nasz sąsiad z zachodu Tokra (rzecz oczywista - późniejszy zwycięzca). Przygotował na turniej flotę, która nie posiadała na tyle mocnej siły ognia by przeciwników gromić jednak dobrze prowadzona potrafiła wygrywać przekonująco nawet z najtrudniejszymi rywalami - jej siłą jest bowiem powtarzalność (wyniki uzyskane przez niego w SWISS to 9-2, 5-6 i aż pięć razy 8:3). Dodatkowo; w pierwszej rundzie turnieju skorzystał z przywileju zwycięzcy Nationals, biorąc BYE - pozwoliło mu to zebrać statystyki odnośnie ilości różnych archetypów obecnych na evencie, dzięki którym wiedział, w którym meczu może przycisnąć i postarać się o więcej punktów, a w którym zagrać bardziej zachowawczo. Genialne przygotowanie pozwoliło mu zdobyć zasłużony tytuł.
Dlatego właśnie tak istotną kwestią jest postawa. Liczenie na szczęście, czy pomyłkę rywala bywa bardzo zgubne - zwłaszcza w tym drugim przypadku. Niezależnie czy znamy oponenta, czy nie; zawsze należy zakładać, iż nie popełni on błędu i skupić się na swojej części planu, przynajmniej do czasu realnej sposobności. Pewność siebie w trakcie podejmowania decyzji jest fundamentalną sprawą, zwłaszcza jeśli jest zauważalna dla przeciwnika, łatwo jednak przedobrzyć, a wówczas echo konsekwencji uderza w nas podwójnie.

Zagrywkę odrobinę innej natury zastosowałem przykładowo sam; na zakończonych niedawno Mistrzostwach Europy. Wiedząc, iż pierwszego dnia zaplanowane zostało aż pięć rund SWISS; zdecydowałem się na zabranie rozpiski zdecydowanie szybszej w działaniu niż zazwyczaj. Wszystko po to; by w miarę możliwości każdą z gier kończyć przed czasem i tym samym mieć więcej czasu na odpoczynek między kolejnymi meczami. Plan zadziałał, bowiem aż cztery z pięciu pojedynków ukończyłem zaledwie po około godzinie gry; oszczędzając w ten sposób mnóstwo energii. Jeśli miałbym podsumować turniej - to właśnie z tego aspektu jestem najbardziej zadowolony.
Ostatnim elementem, postawy (zakrawającym także na omówione przeze mnie wcześniej przygotowanie) wartym uwypuklenia jest zwyczajne zadbanie o własne dobre samopoczucie. Zwłaszcza przed długim turniejem; wartościowy sen, drobny detox - odpoczynek od używek, a nawet niby tak błaha rzecz jaką w kontekście Armady wydaje się być forma fizyczna (taaa kurwa, fitnesiak się znalazł...) są czynnikiem zawsze działającym na naszą korzyść. Możliwość skupienia się tylko i wyłącznie na grze równa się stuprocentowej efektywności.
"drobny detox - odpoczynek od używek, a nawet niby tak błacha rzecz jaką w kontekście Armady wydaje się być forma fizyczna"

Mam nadzieję, że te kilka punktów zwróciło waszą uwagę na delikatnie inną stronę Armady i znaleźliście w nich coś dla siebie. Opracowanie własnego warsztatu gry i zwyczajna organizacja działań daje zdecydowanie więcej niż standardowe założenia, tym samym ułatwiając ekspansję naszego hobby w jego kompetytywnym kierunku. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że ''każda dziedzina życia, w której pojawia się element rywalizacji i chęć pogłębiania swoich umiejętności to nic innego jak sport''. Właśnie za ten sportowy sznyt w swoim programie Organized Play szanuję FFG najbardziej. Właśnie za świetną postawę fair play we wspomnianej rywalizacji szanuję nasze community najbardziej. 
Do zobaczenia przy stołach i niech Moc będzie z Wami! 

tekst Daniel "Czorny Admirał'' Unzeitig
korekta Wojtek ''El Doktore'' Kinasz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz