Imperial Star Destroyer

Imperial Star Destroyer

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Challenger Cityfight Drużynowy 3x1200 LW

   W miniony weekend na zaproszenie Yegra i Starego Kura udałem się w podróż do dalekiego Szczecina celem uczestniczenia w turnieju drużynowym Cityfight. Cechą charakterystyczną tej imprezy jest granie specyficznymi rozpiskami na małych (120x120cm), gęsto zastawionych terenami stołach.
Pomysłem na rozpiskę były zbierane od jakiegoś czasu koty z Remagen a konkretnie 2. pluton 512. kompanii ciężkich niszczycieli czołgów Jagdtiger (Reluctant/Trained) w składzie:
HQ Jagdtiger z dowódcą Otto Cariusem (R/V)
Bergepanther - pojazd techniczny
1) Jagdtiger
2) 3 Wirbelwind
3) 7 podstawek panzergrenadierów Panzerfaust/MG w 3 Sdkfz 251+ Drilling (R/V)
4) 7 podstawek panzergrenadierów Panzerfaust/MG w 3 Sdkfz 251+ Drilling (R/V)

Grałem kiedyś przeciwko Reksiowi na Cityfight i jego Jagdtigery były nie do zgryzienia. Cztery plutony w tym: dwa weterańskiego zmechu, Carius, Jagdtiger oraz pelotki jako bieda czołgi (wolałem Ostwindy ale nie starczyło punktów) wyglądały zgrabnie na papierze. Większość rozpiski to weterani jednak słaba motywacja okazała się później problemem gdyż ze wszystkich testów motywacji na turnieju zdałem tylko 3.

Do Szczecina wyjechałem z Katowic pociągiem sypialnym PKP o 21 by mimo początkowego opóźnienia punktualnie stawić się na miejscu o 5:44. Niestety dworzec szczeciński był zamknięty ze względu na remont a wszystkie restauracje, w tym mój stały punkt śniadaniowy McDonalds, były otwierane o 7. Godzinkę musiałem pochodzić po Szczecinie a gdy już naprawdę zmarzłem to rozgrzałem się kawą i herbatą w Żabce o dziwo czynnej od 6. Punkt 8 przyjechał po mnie Zamli, udaliśmy się po Lexincertę a następnie do liceum im. Bolesława Prusa gdzie odbywał się turniej.

Na turniej przyjechały 4 drużyny 3 osobowe. W mojej drużynie (Motokomando) byli jak pisałem Yegr (kapitan) i Stary Kur. Trzy pozostałe drużyny to: Szczecińskie Zawadiaki, Karny Jeżyk i Jude Gang. Zamli był sędzią i graczem rezerwowym. Szybkie losowanie - pierwszy przeciwnik to Jude Gang. Z parowania kart wyszło, że będę grał z Ajaxem. W rozpisce miał 2 plutony niemieckiego zmechu C/V, 4 Semovente 105mm, 2 8-rad, 2 Flammpanzer III, 3 PaK40. Pierwsza misja Secure and Hold - bez rezerw, tylko jeden objective na środku stołu- na moście. Wystawiłem w centrum Cariusa i Panzergrenadierów schowanych w odległym od środka domu, z tyłu Wirbelwindy jako mobilna rezerwa a na prawej flance drugi pluton grenadierów i Jagdtiger.
Planowałem szachować przeciwnika na środku Cariusem i osłaniać go panzergrenadierami przed jedyną groźna dla niego sprawą - szarżą piechoty a w odpowiednim momencie zdobyć cel misji. Przeciwnik w recce move ruszył 8 rady pod most. W pierwszej turze wychyliłem się Cariusem, oddałem strzał do PaK40, który trafił. Firepower 2+? Oczywiście wypadło 1. Panzergrenadierzy wyszli z ruin chcąc przesunąć się bliżej dogodnych ruin koło mostu jednak nie wyszedł rzut stormtrooper i zostali leżąc na bruku. Wroga piechota zajęła ruiny koło mostu po drugiej stronie. Przeciwnik w swojej turze podciągnął Semovente by ich widzieć i celnymi strzałami z nich i PaK40 zabił 4 z 7 podstawek. Rzut na morale był nieudany, uciekli. Z drugiej strony podjechał Flammpanzer i 4 strzałami zdjął trzy podstawki drugiego plutonu. Bardzo niefortunna tura po której przeciwnik był na autostradzie po zwycięstwo.
W swojej turze próbowałem adaptować się do sytuacji ale oba Jagdtigery nie trafiały. Przerzuciłem lewą flanką Wirbelwindy do przodu. Wróg połakomił się na nie, zajechał je 8-radami i ostrzelał ale nie trafił. Zwrotka 9 strzałów AT5 była bolesna - jednego zniszczyłem a drugiego bailowałem więc uciekł. Otto strzelił nieco lepiej - zniszczył jedno Semovente. Przeciwnik wyczuł, że czas gra na jego niekorzyść i przerzucił do przodu resztę Semovente i zniszczył jednego Wirbla. Bokiem rzucił drugiego Flammpanzera i spalił podstawkę piechoty w Drillingu - pluton cudem zdał morale. W ramach zwrotu uprzejmości zniszczyłem tego Flammpanzer III z Jagdtigera, Otto wychylił się, strzelił znów nic nie trafiając. Potem nie wyszedł stormtrooper co okazało się dla niego zabójcze - przeciwnik podciągnął oba plutony piechoty, zaszarżował Cariusa i zabił go w szturmie. Próbowałem jeszcze blokować objective Wirbelwindami (które straciłem) i zmusić pluton piechoty do testu morale ale się to nie udało (zabite 3 z 7 podstawek). Ajax wygrał zajmując cel, stracił 1 pluton. Wynik wynosiłby 2:5 ale zginął Carius i morale Rzeszy poniosło cios = 1:6. Słabo. Kur wygrał, Igor remis, drużyna 1:1.


   Drugą bitwę graliśmy z poznańskim Karnym Jeżykiem, przyszło mi grać z Bartkiem Smarszem i jego Nowo Zelandczykami. Rozpiska fajna: pluton piechoty w RAM, pluton piechoty bez nich (oba improvised tank assault 3), 2 M10, 2 działa 25pdr, Daimler Dingo + 2 Daimler I (w tym Littlejohn Adaptor) i 2 Churchill Crocodile. Misja była adaptacją Dust Up więc z dwoma celami misji w ćwiartce, ambush oraz rezerwy. Do ambusha dałem Jagdtigera, Bartek dwie M10. Pluton Panzergrenadierów schował się w budynkach strzegących obu moich celów misji. Carius stanął w centrum, w rezerwach miałem pluton panzergrenadierów oraz Wirbelwindy. W mojej pierwszej turze grenadierzy wyjeżdżają z rezerw a Carius zabija obserwatora artylerii na wieży kościelnej. Przeciwnik z dowódcy plutonu potrafił namierzyć ostrzałem z artylerii jeden Hanomag, bailował go i zmusił grenadierów do wysiadki do ruin pinnując ich (po grze okazało się, że zgodnie z zasadami tak nie było). Bartkowi z rezerw wyjechały Daimlery, którymi nieskutecznie próbował zniszczyć Drillinga. W drugiej turze postanowiłem skarcić owe Daimlery ale Drilling z 6 kości trafił 3 razy a Bartkowi wyszły wszystkie savy. Bartek z rezerw wyrzucił Churchille i powolutku jechał z zamiarem palenia. Ostrzałem z Daimlerów zabił jedną podstawkę piechoty i zniszczył halftracka. Zezłościło mnie to i odsłoniłem bok Cariusa by je zabić. Oczywiście nie trafiłem. Z rezerw wyjechały Wirbelwindy. Bartek z uśmiechem rekina chciał wystawić M10 z ambusha na bliskim zasięgu ale na szczęście widziała go piechota z piętra domu i musiał to zrobić na dalekim a następnie podjechać. Dwa strzały na 4+ do Cariusa i ani jednego trafienia. Uff. Teraz ja drapieżnie się uśmiechnąłem, z ambusha wystawiłem Jagdtigera, obróciłem Cariusa i miałem 3 strzały na 4. I co? Oczywiście ani razu nie trafiłem! Jakiś pech. M10 schowały się się za ruiną a na drugiej flance wyjechała piechota z transporterami, która razem z Krokodylami i samochodami zwiadowczymi wybiła pluton panzergrenadierów w budynkach. Artyleria bailowała Cariusa, który kilka tur nie potrafił się odbailować. Udało mi się zniszczyć Daimlery i jednego Churchilla ale bitwa rozstrzygnęła się przez pudła z Jagdtigerów i brak możliwości wygryzienia wrogiej piechoty z dalszego celu misji. Symbolem moich rzutów może być strzelanie z ostatniej tury gdzie Carius i Jagdtiger mieli 3 strzały na czysto do ostatniego Churchilla na 4+ i ani razu nie trafiły. Wynik gry to 2:5. Igor i Łukasz remisują więc wynik drużyny 0:1. Ciężko zdobywać tu punkty.



Trzecią bitwę grałem na stole bardzo mocno miejskim imitującym zniszczony Berlin '45. Misja była bardzo dziwaczna- rezerwy obu stron mogą wyjść z każdej strony. Graliśmy ze Szczecińskimi Zawadiakami, w parowaniu dostałem za przeciwnika Mariusza Siemińskiego i jego Hero Strelkovy Batallion - znany mi typ rozpiski. W niej dwa duże bloby piechoty z 2 panzerfaustami i dołączonymi miotaczami ognia, 4 OT-34 (miotacze ognia), ISU 152 i T-34/85. W mojej ocenie rozpiska była w moim zasięgu. Wybrałem dwie ćwiartki stołu, przeciwnik wystawił się w pozostałych, wystawiliśmy cele. Chcąc zachować maksimum sił na stole przy losowej naturze rezerw - dałem do nich Wirbelwindy. Na każdym z moich celów wystawiłem pluton panzergrenadierów w ruinach. A na jednym z nich wystawiłem dodatkowo oba Jagdtigery. Planowałem z niego przepuścić szturm na wrogi cel zaraz za miedzą i szybko wygrać. Okazało się to być kosztującym mnie bitwę błędem. Gra poszła szybko - zaczynał przeciwnik, który dobrze dostosowywał się do moich posunięć. Rzuciłem oba Jagdtigery w kierunku celu, wsparte 4 podstawkami panzergrenadierów w transporterach. Ostrzeliwując pluton wroga zabiłem 6 podstawek ale to było za mało na test morale. Przeciwnikowi przy moim bezbronnym niemal plutonie wyszły 4 OT-34 i spaliły 2 podstawki piechoty. Następnie wyjechały tam moje Wirbelwindy, które mimo ucieczki at the double zginęły na środku stołu od ostrzału OT-34. Przeciwnik podciągnął pod przypalony pluton 2 miotacze ognia z piechoty, spalił kolejne 2 podstawki i wyjście w tamtym miejscu ISU-152 i T-34/85 tylko przypieczętowało wygraną Mariusza. Wprawdzie trzymałem jego cel i blokowałem go Cariusem z 4 Hanomagami jednak ponieważ to przeciwnik zaczynał 6 turę - wygrał. Szybka przegrana 1:6. Mam żal do siebie bo gdybym wystawił jednego Jagdtigera na drugim moim celu to prawdopodobnie bym tej bitwy nie przegrał. Igor wygrał, Łukasz zremisował a wynik drużyny to 1:1.



Ten turniej nie poszedł mi dobrze. Połączenie niedopasowanej rozpiski, złych rzutów i błędów zaowocowało 3 porażkami. Spodziewałem się ostatniego miejsca jednak drużynie Jude Gang poszło gorzej niż nam i z 1 zwycięstwem, które Ajax zdobył na mnie, zajęli 4 miejsce. Psim swędem z 2 wygranymi Motokomando zajęło 3. miejsce, 2. miejsce to Karny Jeżyk z 3 punktami. Zwycięzcami turnieju zostały Szczecińskie Zawadiaki z 5 punktami. Miłym akcentem były estetyczna statuetka i baretka na torbę przygotowane przez Zamliego, za które dziękuję!


A po turnieju, w kameralnym gronie, udaliśmy się do czeskiej restauracji Hospudka gdzie raczyliśmy się gulaszem, gęsiną, kołbaskami, syrem i knedlikami a Stary Kur popróbował gotowanych ozorów (okazało się, że nie był to jego smak!).


Mimo kiepskiego występu dobrze się bawiłem. Cieszę się, że przyjechałem a z racji połączeń kolejowych zmiana formatu na turniej jednodniowy bardzo mi pasowała. Na duży plus jak zawsze zaliczam jakość szczecińskich stołów - były wyśmienite.

3 komentarze:

  1. Fajna relacja, a tak jak kiedyś rozmawialiśmy - wchodzenie do miasta wielkimi, metalowymi potworami nie działa. Ja się dotąd na CF męczyłem biorąc jagdtigery i sturmtigery. Kolejny raz, wziąłbym już może coś mniej bolącego w tyłek! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba zapomniałem tą rozmowę ;) Faktycznie nie spłaciły się Jagdtigery w ani jednej bitwie. Ich przewaga pod postacią dalekiego zasięgu, pancerza i wysokiego AT nic nie daje bo są małe pola ostrzału i brak drogich celów bo w rozpiskach dominuje piechota, bieda działka, bieda czołgi i miotacze ognia. Bolesna nauczka na ewentualną przyszłość!

    OdpowiedzUsuń
  3. musi Cie Karolina bardzo kochać skoro masz takie wyniki rzutów Kośćmi ;)

    OdpowiedzUsuń