Imperial Star Destroyer

Imperial Star Destroyer

wtorek, 21 listopada 2017

Wyprawa na UK Grand Tournament - część II

Z racji tego, że do Szymona przyjechałem dzień wcześniej mieliśmy czas odwiedzić Muzeum RAF znajdujące się w okolicy. Mimo, że wielkim fanem lotnictwa nie jestem byłem pod ogromnym wrażeniem wszystkich eksponatów, i mogłem porównać rzeczywistą wielkość niektórych maszyn do moich wyobrażeń, czy to z filmów czy ze zdjęć. Po ciekawie spędzonym dniu, obejrzeniu warsztatu modelarskiego Szymona i omówieniu rozpisek poszliśmy spać, żeby z samego rana wybrać się na turniej. 

Dojazd nie stanowił wyzwania ale ogromna ilość rond nie ułatwiała sprawy. Na miejscu okazało się, że sklep Battlefield Hobby, w którym miał odbyć się turniej jest chyba najfajniej zrobionym sklepem w którym miałem okazję grać.Sklep jest bardzo duży, zaopatrzenie rewelacyjne- nigdy nie widziałem tyle modeli do FOW w jednym miejscu. Do tego fajna kuchnia i rewelacyjny pomysł z kubkami: płacisz 1 Euro i dostajesz kubek z nadrukowanym numerkiem i możesz cały dzień do woli pić kawę i herbatę. Ze względu na spore zawirowania 4 edycyjne i mało przychylne przyjęcie przez środowisko UK nowej edycji turniej był sporo mniejszy niż rok wcześniej. 52 graczy w porównaniu do 90 w roku 2016 to spora różnica. Zwłaszcza, że duża część graczy pochodziła zza granicy. Mick, główny organizator turnieju przywitał wszystkich serdecznie, przekazał najważniejsze informację po czym wyświetlił paringi na jednym z monitorów. 
W pierwszej bitwie zostałem sparowany z graczem prosto z Finlandii- Immo Tynnkynen z rozpiską Gebirsjagerkompanie. Dużo weterańskiej piechoty, wspartej PaKami, moździerzami, neblami, dwoma Tygrysami i dwoma 88. Wylosowaliśmy scenariusz Hasty Attack. Stół w centrum miał małe zrujnowane miasteczko gdzie objectivu broniły oba Tygrysy i pluton piechoty, na drugiej flance w polu stały dwie 88 trzymając mocno objectiv.

Zdecydowałem się rozdzielić siły i zaatakować z obydwu skrzydeł jednocześnie. Z lewej flanki ruszyły Chaffee, z prawej większy pluton czołgów plus HQ. W pierwszej turze z rezerw wyszły mi również Hellcaty i ruszyły lewą flanką. Moja pierwsza tura nie była szałowa- podjechałem maksymalnie do przodu i utworzyłem moździerzami smoke line żeby uchronić czołgi przed ostrzałem z 88. Tutaj zemściło się moje nieprzygotowanie. Po pierwsze nie miałem pojęcia, że w tej edycji dym można wystrzelić z baterii tylko raz, dwa: o czym dowiedziałem się przed turniejem ale było już za późno na zmiany, dowódczy Jumbo nie może robić mistaken target z pozostałych plutonów. 

W 2. turze gdy dym się rozwiał, nie mając nic do stracenia, na prawej flance ochoczo zaszarżowałem w kierunku 88 i zniszczyłem jedną z nich. Niestety w turze przeciwnika pluton Paków wyskoczył na objectivie i spalił 3 oraz bailował 2 czołgi. Nie pozostało mi nic innego jak cofanie Jumbo i ostrzeliwanie się oraz próba walki na drugim skrzydle. 

Tam moje Chaffee oraz Hellcaty zaczęły powoli walczyć z piechotą i skutecznie łuskać po dwie podstawki. Udało mi się w końcu wybić pierwszy pluton piechoty, potem drugi. Jednak przebijanie się przez ruiny i żywopłoty na tyle spowolniło mój atak, że kiedy dotarłem do objectivu całe rezerwy Immo były już na stole. Ostatnie dwa moździerze trzymały objectiv mimo moich dwóch czołgów na nim. Czas dobiegł końca, zabrakło jednej tury do zdobycia go i wygrania bitwy. Bardzo przyjemna gra. Dość zacięta ale Immo był bardzo sympatycznym przeciwnikiem z ciekawymi prezentami z Finlandii chowanymi pod stołem. Bardzo smacznymi muszę przyznać ;-) 
Zabrakło mi troszkę czasu i szczęścia. Zbyt często nie zdawałem cross testów, a wybicie piechoty chowającej się w budynku graniczyło z cudem. Bitwa zremisowana 3:3 z lekkim niedosytem bo miałem sporą szansę na wygraną. ​

Po pierwszym remisie przyszedł czas na przerwę obiadową- i muszę przyznać, że poczułem dlaczego wydałem 42 funty na wejściówkę. Nie dość, że było smacznie to i dużo. Kanapki, kiełbaski zapiekane w sosie curry, szaszłyki z mięsa, wybór warzyw i owoców a nawet chipsy. Chyba tylko Stary Kur by się nie najadł ;-)

Drugą bitwę przyszło mi zagrać przeciwko Martinowi Turnerowi- bardzo sympatyczny Anglik z akcentem przez który nie rozumiałem połowy tego co mówił. Wystawił Brytyjską motor company ze składu 7. Dywizji Pancernej. Z poważniejszych argumentów miał pluton M10, pluton pancerny cromwelli z Firely, artylerię 25 pdr, działa 6pdr  i sporo piechoty. Wylosowaliśmy ten sam scenariusz co poprzednio, więc spróbowałem ponownie podobnego oskrzydlającego manewru.

 Niestety tym razem z ambusha wyskoczyły na mnie 6 pdr i wspólnie z piechotą rozbiły moje prawe skrzydło pancerne. Na lewym szło mi odrobinę lepiej, postrzelałem się z M10 i zniszczyłem większość plutonu piechoty, który zajął budynek.

Niestety mimo wiader amunicji nic nie było w stanie go stamtąd wykopać. Udało mi się zniszczyć tylko pluton M10. Mocna przegrana 1:8. Zagrałem bardzo źle, bez pomysłu na bitwę. Szybko straciłem pierwszy pluton i chyba także ochotę do walki. Nawet gra na bardzo ładnym zimowym stole mi nie pomogła.
Do trzeciej bitwy nastawiłem się pozytywnie- skoro mam mało punktów powinienem grać z kimś o w miarę podobnym poziomie więc może nie będzie tak źle. Sparowało mnie z kolejnym Brytyjczykiem- tym razem Alexem Trenchardem. Bardzo sympatyczny przeciwnik z niesamowitym brytyjskim akcentem i manierami- czułem się jak w studiu BBC.

Wylosowaliśmy scenariusz Bridgehead a Alex w swojej rozpisce z 510. kompanii czołgów ciężkich miał tylko 4 Koenigstigery, Volkssturm i jakieś bieda czołgi pzIII. Na środku stołu na skraju lasu wystawił dwa czołgi z HQ a na przedpolu piechotę. Od początku wiedziałem, że albo w pierwszej turze zajadę je z boku i zniszczę albo będę miał spore kłopoty- ruszyłem z obu skrzydeł tak by jak największą ilością czołgów strzelać na boczny pancerz- niestety na prawej flance moje czołgi skutecznie ograniczyło pole minowe i dalej mogłem ostrzelać tylko przedni pancerz, na lewej zaś udało mi się upchnąć kilka czołgów strzelając na boczny pancerz.

Rzut kośćmi- bam oba trafione- Firepower- dwie jedynki! Ale nie jest źle w końcu to rozpiska reluctant a oba są zbailowane. Chaffee- jadąc frontem ostrzelały piechotę i próbowały szturmu- jednak Alex ściągnął najbliższe mi podstawki uniemożliwiając mi assault bo z podręcznika zniknął zapis mówiący o assaulcie na opuszczone pozycję. Tura przeciwnika, rzut na odbailowanie Tygrysów: 5 i 6. Oba czołgi wracają do gry i zaczynają robić sporo zniszczeń. W zasadzie był to koniec mojej walki.

Udało mi się zniszczyć pluton czołgów Panzer III i znowu przegrałem 8:1. W trakcie bitwy zdarzyło nam się zawołać sędziego z prośbą o ruling. Bardziej z ciekawości bo nie miało to dużego wpływu na grę. Chodziło o mistaken target na bailowane czołgi czyli coś czego nie można było robić w edycji 3. Sędzia, jak się potem okazało, dokonał złego rulingu za co następnego dnia Alexa przeprosiłem. Bardzo przyjemna bitwa, mimo że mocno przegrana. Jak sam Alex stwierdził musiałem zaryzykować bo gdybym zdjął mu te dwa Tigry to nie doczekałby rezerw. 

część trzecia i ostatnia już niedługo
tekst i zdjęcia by Krzysztof "Ink" Kuczerawy 

1 komentarz: