Tym razem w poszukiwaniu graczy Flames of War udałem się do miasta Derby w Wielkiej Brytanii gdzie na zaproszenie Szymona Granata miałem okazję wziąć udział w turnieju Early War. Punktacja przewidziana na turniej była zgodna z ETC czyli 1650 pkt. Do turnieju nie przygotowywałem się jakoś szczególnie, pewnym problemem była dla mnie rozpiska bo Early war nigdy nie był dla mnie okresem priorytetowym. Zakupiłem swego czasu po namowach Zorga kompanię czołgów Honey Stuart. Niestety w zeszłym roku sprzedałem je w przypływie zniechęcenia Flamesami. Jedyne co miałem dostępne to kompania śmiesznych samochodów pancernych Marmon Herrington prosto z południowej Afryki, którymi nigdy jeszcze nie miałem okazji zagrać.
Samochody te jak wcześniej napisałem są całkiem "zabawne" na Early War. Mają sensowne "1" pancerza z przodu, karabin AT Bhoys a opcjonalnie jeden samochód w plutonie może być wyposażony w zdobyczne włoskie działo ppanc 47mm. Na szczęście udało mi się zdobyć ich odpowiednią ilość (tylko 17) więc pozostało pomalowanie ich i nałożenie kalkomanii oraz dokupienie dział 18/25 pdr. Od Szymona pożyczyłem dwa plutony brytyjskiej piechoty i dopełniając wszystko plutonem działek Portee 47/32 ruszyłem na turniej.
Graliśmy w stosunkowo nowym miejscu jakim jest sklep "Boards and Swords". Jeśli chodzi o asortyment to chłopaki się dopiero rozwijają więc tym razem obyło się bez zakupów (jakie szczęście dla mojego portfela!). Miejsce to oceniam jako bardzo przyjemne. Organizatorem turnieju był Tim, nowy człowiek w zespole Battlefrontu, który ma prawdopodobnie za zadanie reanimować środowisko FoW w UK. W sobotę rano na starcie stawiło się 14 graczy, szybko dokonano paringów.
Dla mnie wylosowano Jamesa Owena i jego Leichte Pionierkompanie. Ze scenariuszy wylosowaliśmy Bridgehead. Ja użyłem zasady specjalnej swojej kompani i przesunąłem delikatnie objective Jamesa oraz użyłem "Spearhead" żeby ustawić swoją piechotę na zasiekach, które wystawił James. Dzięki temu mogłem w pierwszej turze od razu spróbować zdjąć je ze stołu. Skupiłem natarcie na prawej flance- niestety mój drugi pluton piechoty nie zdjął drugich zasieków przez co opóźniło się natarcie części sił.
W centrum jednym plutonem starałem się trzymać w szachu pluton czołgów Panzer II. Wszystko szło zgodnie z moim planem do momentu pojawienia się rezerw Jamesa. Jego pluton pionierów (albo i dwa) które wyskoczyły na stół z masą transporterów ostrzelały działka Portee 47/32 i usunęły je ze stołu.
Mimo odgryzania się Marmonami nie miałem wystarczającej siły przebicia żeby assaultować 2 plutony pionierów i działa ppanc wsparte 2 czołgami Char B1. Poległem dość szybko i dość wyraźnie 1:8. Myślę, że nie popełniłem zbyt wielu błędów w tej bitwie. Moja rozpiska po prostu ma problemy z wykopywaniem weterańskiej piechoty a zasięg strzelania 16 cali niestety wymuszał na mnie walkę w zwarciu.
Druga bitwa grałem kontra Ian Brook i jego Lekki Tankovy Batalion. Wydaje mi się, że wylosowaliśmy scenariusz Encounter. Wystawiłem się bardziej na prawym skrzydle starając się szybko rozbić dwa plutony czołgów BT, miotacze ognia i dwu-wieżowe czołgi z CKM.
Udało mi się to dość szybko jednak nie obeszło się bez strat. Moje działka Portee ponownie zostały rozstrzelane ale dalej miałem sporą przewagę.
Niestety wtedy przyleciał Shturmovik a mój "dzielny" Hurricane go nie przechwycił. Moje przeciwlotnicze KMy też nic nie mogły mu zrobić, za to on bardzo mocno popsuł mi plutony. Natarcie odrobinę się załamało. Ian w centrum na swoim celu misji trzymał ciągle pluton czołgów T-60 ze wzmocnionym pancerzem, więc żeby go czymś zająć jeden pluton Marmonów wychodzący z rezerwy wysłałem na dalekie obejście lewym skrzydłem.
Niestety bitwa się dość mocno ciągnęła bo zadawałem hity ale nie dawałem rady zdać testów na "firepower". 4 minuty przed końcem wiedzieliśmy, że nie będzie rozstrzygnięcia więc Ian spytał czy chcemy rozpocząć szybką turę czy kończymy. Połaszczyłem się na ostatnią szansę zadania większych strat i to był mój błąd. Ja zniszczyłem tylko jeden czołg, który nie miał wpływu na grę a straciłem dwa plutony. Ostatecznie remis i wynik 2:3.
Ostatnią bitwę grałem przeciwko Rexowi Kingowi i jego MG Kompanie z Afryki. Bitwa była klimatyczna bo wreszcie walczyłem przeciwko armii z tego samego teatru działań. Graliśmy Dust Up - bitwę z ćwiartkami. Rex schował w ambushu ciężkie PaKi a na stole zostawił piechotę pluton HMG, lekkie PaKi i moździerze.
Nastawiłem się na agresywny atak moją piechotą. W pierwszej turze podciągnąłem piechotę i atakując z miejsca skąd defensive fire był najsłabszy assaultowałem pluton HMG. Zacząłem go powoli wyciągać z dziur cały czas blitzując moimi pozostałymi jednostkami i starając się zniszczyć jak najwięcej jednostek.
Drugim plutonem piechoty w drugiej turze zająłem objective i go zabezpieczyłem. Rex dość mocno musiał się cofnąć jednak jego plutony mimo sporych strat zdały morale i czekały na rezerwy. Ale było już odrobinę za późno. Ja swoją piechotą trzymałem jeden objective a wchodzący z rezerw pluton Marmonów zajął drugi objective. Pluton pionierów Rexa wchodzący z rezerw nie był w stanie się rozdzielić i odbić dwóch celów misji i niezdecydowanie rozłożył się w lesie. Tam już został a ja wygrałem bitwę 8:1.
Drugi dzień turnieju opiszę w następnym poście.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof "Ink" Kuczerawy
redakcja tekstu: Wojtek "Zorg" Kinasz
Dziękuję za relacje i za zdjęcia. Tereny to mocny punkt "FOW", miło się patrzy na te stoły.
OdpowiedzUsuńMi szczególnie w tych bitwach podobają się "dymy" czyli znaczniki zniszczonych czołgów. Oczywiście ładne tereny to też świetna sprawa, zwłaszcza jak się na nich gra.
Usuń