Po pierwszym dniu turnieju udaliśmy się do Szymona na kolację i napoje "orzeźwiające". ;-)
Drugi dzień turnieju zacząłem od bitwy przeciwko Johnowi Evansowi i jego Czech Panzerkompanie. To była chyba jedyna nieprzyjemna bitwa w całym turnieju. Mało przyjacielski był to przeciwnik, potrafił zwrócić uwagę kiedy przesunąłem się jednostką za daleko ale niestety u siebie już tych błędów nie zauważał.
Z tego co pamiętam zagraliśmy bitwę Encounter. Schowałem w rezerwie działa 17/25 pdr oraz piechotę i jedne Marmony. Od razu przystąpiłem do ataku w spearheadzie podciągając wszystko maksymalnie do przodu.
Niestety czołgi Johna umiejętnie wykorzystywały dwa rozkazy ruchu i wyskakiwały zza osłony i chowały się po oddaniu strzałów przez co ja musiałem podciągać jednostki do przodu i wystawiać się na ostrzał. W drugiej albo trzeciej turze moje dwa plutony Marmonów nie zdały morale i uciekły a John zaczął kontratakować.
Sytuację uratowały moje działa 17/25 pdr wychodząc z rezerw i odstraszając jednostki Johna skutecznie. Czas skończył się i zostaliśmy przy remisie 2:3 ze wskazaniem na Johna. Niestety zawaliłem w tej bitwie źle grając piechotą. Za późno odważyłem się wyprowadzić ją do akcji przez co zmarnowałem jej potencjał.
Po przerwie obiadowej graliśmy ostatnią bitwę. Zostałem sparowany z Shirley King. Było to dla mnie zaskoczenie bo po raz pierwszy grałem przeciwko kobiecie! Shirley wystawiła przeciwko mnie ciężki Tankovy Batalion z Valentynami, Matyldą oraz plutonem BT-5 i T-60.
Graliśmy scenariusz Contact. Na stole Shirley wystawiła P/lotki, Matyldę i T-60 na jednym objectivie oraz pluton BT-5 na drugim. Standardowo podciągnąłem wszystko Spearhedem i od razu zacząłem ostrzeliwać T-60. Wyrzuciłem moje 17/25 pdr z ambusha i rozkręciłem jeden wrogi pluton. Zacząłem powoli zbliżać się do objectivu bronionego przez p/lotki.
W tym czasie na drugim skrzydle Shirley zaczęła mnie naciskać Valentynami. Marmony taktycznie oddawały pole nie mogąc nic zrobić a ja czekałem na rezerwy.
W kluczowym momencie kiedy mój pluton piechoty broniący objectivu wsparty trzema Bhoysami został zaatakowany przez jednego Valentina ja nie zdałem morale do kontry i zostałem wypchnięty z objectivu. Tak bardzo zaufałem mojej piechocie, że schowałem dwa plutony Marmonów za wzgórzem żeby nie tracić punktów. Bitwa przegrana 1:8 mimo straty tylko jednego plutonu. To jest bitwa, której przegrania żałuję najbardziej.
Nie wiem na którym miejscu skończyłem turniej ale bawiłem się świetnie i znowu polubiłem okres Early War. Na pewno zmieniłbym kilka rzeczy w swojej rozpisce. Działka Portee są genialne ze swoją zasadą "tip and run" bo zdają blitza albo shoot and scoot na 2+. Jednak następnym razem wezmę je w wersji 6 pdr dzięki czemu mając gunshielda będą bardziej wyporne. Marmony były sporym zaskoczeniem dla graczy. Wszyscy dość mocno zwracali na nie uwagę bo nikt nimi nie gra. Działa 25 pdr są okropnie drogie i nie zwróciły mi się na tym turnieju. Za to brytyjska piechota odpowiednio użyta potrafi być naprawdę groźna: ruch 12 cali z blitzem potrafi odstraszyć przeciwnika. Miałem spore szczęście grać głównie przeciwko rozpiskom zmotoryzowanym więc grało mi się przyjemnie. Przeciwko mocno defensywnej kompanii na pewno nie miałbym szans jednakże zawsze warto próbować przechytrzyć i pokonać wroga.
Kolejny turniej odbędzie się w październiku lub listopadzie. Ma to być GT więc graczy pewnie będzie więcej, Armie będą mniejsze bo planowany format to 1250pkt. Polecam uczestnictwo bo atmosfera jest naprawdę dobra!
Tekst i zdjęcia: Krzysztof "Ink" Kuczerawy
Korekta: Wojciech "Zorg" Kinasz
Fajne sprawozdanie, a przy okazji poczułem się dumny z jakości polskich stołów do FoW
OdpowiedzUsuń