Komiksy lubię praktycznie od czasów dzieciństwa gdy ojciec kupił mi pierwsze numery Transformers, Kajko i Kokosz oraz Hugo. Od czasu bycia nastolatkiem, gdy mama dała mi do przeczytania pierwszy tom Władcy Pierścieni, lubię też fantastykę. Thorgal mignął mi gdzieś przed oczami wiele lat temu i niestety został zaszufladkowany jako "nie lubię, nie podoba mi się". W poszukiwaniu nowych doznań i nowych historii natrafiłem na niego znowu i postanowiłem dać mu drugą szansę. I jakież było moje zaskoczenie gdy komiks bardzo mi się spodobał!
Historia Thorgala Aegirssona, nie-Wikinga wśród Wikingów, była dla mnie jak powiew swieżości. Kreska nieco przypomina mi komiksową XIII a fabuła kojarzy mi się mocno z Wiedźminem. Może to przez sposób w jaki Thorgal myśli i postępuje? Może przez fakt, iż jest on zdecydowanie bardziej szlachetny niż całe jego otoczenia. A czy czerwonowłosa, tajemnicza czarodziejka nie przypomina wam nieco Yennefer? W opowiadaniu "Ostatnie Życzenie" gdzie Yennefer poznaje Geralta potrzebuje go ona jedynie jako osiłka by załatwić porachunki ze swymi krytykami. Cóż, patrząc na datę premiery komiksu to chyba jednak Wiedźmin czerpie garściami z Thorgala.
Jedyne co nieco mi przeszkadzało w odbiorze komiksu to fakt, że postaci są trochę przerysowane. Thorgal i jego ukochana Aaricia są szlachetni aż do niemożliwości, Gandalf Szalony i jego syn Bjorn są najpodlejsi z podłych, szeregowi Wikingowie są niezwykle okrutni i bezwzględni a czarodziejka Slivia jest tak bardzo tajemnicza, że aż nie wiadomo o co jej chodzi. Tak, trochu marudzę. Przecież "Zdradzona Czarodziejka" to komiks i wszystko musi tu być jasne już na pierwszy rzut oka, nie ma też 400 stron na tłumaczenie zawiłości charakteru wszystkich bohaterów.
Poboczne opowiadanie o podziemnej jaskini również niezwykle mi się podoba. Podziemny świat pełen tropikalnej roślinności, ogrzewany przez wulkan oraz wieczna młodość, za którą w pewnym momencie przychodzi zapłacić słoną cenę, to motywy, które pojawiają się często w fantastyce. Ale ta opowieść graficzna jest po prostu dobra sama z siebie, krótka i jasna jak błysk klingi Thorgala.
Komiks za pierwszym razem czyta się błyskawicznie, za drugim czytelnik delektuje się nim starając się docenić wszystkie smaczki i detale każdej planszy.
Dla mnie "Zdradzona Czarodzieka otrzymuje mocne 9/10 gwiazdek. Ponieważ pierwszy tom Thorgala mocno mnie wciągnął więc pewnie teraz będę musiał postawić na półce całą serię liczącą ponad 30 tomów ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz