W ręce wpadł mi wreszcie zamówiony przed premierą podręcznik Fortress Europe do nowego Late War. W poprzednim wpisie na blogu opisywałem potencjalne zmiany w zakresie punktacji na przykładzie rozpiski sowieckiej. Teraz chciałbym się skupić na samym podręczniku.
Fortress Europe jest naprawdę bardzo ładnie wydany. Twarda oprawa i kredowy papier przypominają najlepsze księgi z 3. edycji. Zresztą tytuł nawiązuje do poprzedniego wydania podręcznika obowiązującego w v3. Są to niemal te same książki tylko wydane kilka (7?) lat po sobie. Podręcznik okraszony jest sporą ilością zdjęć oraz oszczędną ilością informacji historycznych. Pozwala nam pobieżnie zapoznać się z sytuacją na froncie oraz wystawić główne typy formacji, które walczyły na polach bitew w 1943 roku. Dla miłośników Warhammera 40k można to porównać do zwykłego podręcznika do "Space Marines" pozwalającego wystawiać "Vanilla Marines".
Nie oczekujmy tutaj szczególnie nowoczesnego lub rzadkiego jak na II WŚ sprzętu. Nie ma tutaj tygrysów królewskich, IS-2, Comet czy nawet zdobycznego sprzętu francuskiego (beute) bo też nie takie jest założenie. Gracz dysponując tą książką może złożyć sobie podstawowe rozpiski z już posiadanego sprzętu na Mid War. Ale przykładowo Brytyjczycy już nie z Grantów ale z Shermanów.
Książka najlepsza i najważniejsza jest dla graczy sowieckich bo zgodnie z zapowiedziami będą oni musieli najdłużej czekać na swoją dedykowaną księgę zasad. Z tego względu mają oni też najwięcej kompanii do wyboru.
Karty to tak na dobrą sprawę przydatny gadżet. Biorąc je ze sobą możemy w trakcie gry mieć wszystkie statystki naszych wojsk pod ręką bez konieczności żmudnego wyszukiwania ich w podręczniku. A zdarzało się to bardzo często - "Pantera ma wide tracks, a czy miała protected ammo?". Nie, nie miała. ;)
Karty wydane są bardzo fajnie, w estetycznym kartonowym pudełku z ładną grafiką. Same wydają się grubsze i solidniejsze niż te znane z Team Yankee. Na kartach mamy wszystkie jednostki do danej nacji występujące w Fortress Europe - poniżej przykładowe jednostki rosyjskie w tym zdobyczne halftracki oraz Stuarty z Lend Lease.
Jeśli ktoś dobrze pozna zasady swojej frakcji to pewnie karty nie będą mu potrzebne. Ale warto zauważyć, że ktoś kto dobrze znał v3 i nie będzie uważny będzie się często mylił bo zmian jest sporo.
Zmieniły się nie tylko zasady specjalne ale też pancerze, zasięgi oraz anti tank! Przykładowo SU-85 nie mają już "Cat killer", T-34/85 ma 6 pancerza z przodu zamiast 7, działo 85mm ma zasięg 28 zamiast 32 cale a Tygrys I ma 14 AT a nie 13 jak kiedyś. Dlatego uważam, że karty nie są złym pomysłem, przynajmniej przez pierwsze kilka miesięcy. Tym bardziej, że ich koszt nie jest zaporowy.
Fortress Europe jest naprawdę bardzo ładnie wydany. Twarda oprawa i kredowy papier przypominają najlepsze księgi z 3. edycji. Zresztą tytuł nawiązuje do poprzedniego wydania podręcznika obowiązującego w v3. Są to niemal te same książki tylko wydane kilka (7?) lat po sobie. Podręcznik okraszony jest sporą ilością zdjęć oraz oszczędną ilością informacji historycznych. Pozwala nam pobieżnie zapoznać się z sytuacją na froncie oraz wystawić główne typy formacji, które walczyły na polach bitew w 1943 roku. Dla miłośników Warhammera 40k można to porównać do zwykłego podręcznika do "Space Marines" pozwalającego wystawiać "Vanilla Marines".
Nie oczekujmy tutaj szczególnie nowoczesnego lub rzadkiego jak na II WŚ sprzętu. Nie ma tutaj tygrysów królewskich, IS-2, Comet czy nawet zdobycznego sprzętu francuskiego (beute) bo też nie takie jest założenie. Gracz dysponując tą książką może złożyć sobie podstawowe rozpiski z już posiadanego sprzętu na Mid War. Ale przykładowo Brytyjczycy już nie z Grantów ale z Shermanów.
Książka najlepsza i najważniejsza jest dla graczy sowieckich bo zgodnie z zapowiedziami będą oni musieli najdłużej czekać na swoją dedykowaną księgę zasad. Z tego względu mają oni też najwięcej kompanii do wyboru.
Karty to tak na dobrą sprawę przydatny gadżet. Biorąc je ze sobą możemy w trakcie gry mieć wszystkie statystki naszych wojsk pod ręką bez konieczności żmudnego wyszukiwania ich w podręczniku. A zdarzało się to bardzo często - "Pantera ma wide tracks, a czy miała protected ammo?". Nie, nie miała. ;)
Karty wydane są bardzo fajnie, w estetycznym kartonowym pudełku z ładną grafiką. Same wydają się grubsze i solidniejsze niż te znane z Team Yankee. Na kartach mamy wszystkie jednostki do danej nacji występujące w Fortress Europe - poniżej przykładowe jednostki rosyjskie w tym zdobyczne halftracki oraz Stuarty z Lend Lease.
Jeśli ktoś dobrze pozna zasady swojej frakcji to pewnie karty nie będą mu potrzebne. Ale warto zauważyć, że ktoś kto dobrze znał v3 i nie będzie uważny będzie się często mylił bo zmian jest sporo.
Zmieniły się nie tylko zasady specjalne ale też pancerze, zasięgi oraz anti tank! Przykładowo SU-85 nie mają już "Cat killer", T-34/85 ma 6 pancerza z przodu zamiast 7, działo 85mm ma zasięg 28 zamiast 32 cale a Tygrys I ma 14 AT a nie 13 jak kiedyś. Dlatego uważam, że karty nie są złym pomysłem, przynajmniej przez pierwsze kilka miesięcy. Tym bardziej, że ich koszt nie jest zaporowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz