Czwarta gra i znowu trafił się Wielorybnik z
Quickdraw na harpunach, advanced Optics, ramą i FCS. Do tego Inkwizytor z protonówkami
i PTL oraz Alfa na Deadeye. Tym razem w końcu wygrałem inicjatywę. Zacząłem
znowu powoli, ale szybko popełniłem mały błąd i Alfa złapała Hana na 1,5 mm w
R3 i po oberwaniu w jedną tarcze odpaliła Harpuny zadając na szczęście tylko dwie
rany. W następnej rundzie po SLAMie ustawiła się do skutecznego
blokowania i Quickdraw mogła odpalić rakiety, a inkwizytor po booście wszedł w R3,
ale bez TL i oberwał jedną tarczę. Poe strzelił w Alfę (nie mogłem
boostować). Następna runda to protonówki z Inkwizytora w Poe, które zabrały
dwie tarcze. Ale Inkwizytor stracił drugą tarczę a Han strzelił w Alfę która została na 1 HP.
Quickdraw nie mogła strzelać bo zrobiła bump w Hana i miała Poe poza Arciem. Od tego momentu
rolę się szybko odwróciły. Quickdraw ustawiła się zgodnie z moimi przewidywaniami
więc Poe po talon rollu miał czysty strzał w R2 a Han spokojnie odleciał w R3 poza arc. Inkwizytor z Alfą musiały lecieć do rogu i nawracać przez 2 rundy omijając kamol.
Pomimo strzałów z Poe i Hana Quickdraw dzięki Evadom z ręki straciła tylko 1 tarczę. Dalsza
część gry przebiegała już bez wielkiej historii, tylko konsekwentne dorzynanie wrogich statków. Na uwagę zasługuje fakt, że pozwoliłem przeciwnikowi zmienić manewr z czerwonego "Segnora" na białą bank 3 bo było oczywiste, że się pomylił. Han na koniec schował się
Quickdraw między Arcami w R1. Przeciwnik skwitował, że lepiej czytałem
grę. Zdecydowana wygrana 100:0
Ostatnia gra, mój przeciwnik to Olivier John Hemmings. Wywróżyliśmy
sobie ten matchup w trakcie wcześniejszych rozmów. Chciałem wziąć rewanż za
porażkę na regio w KRK rok temu. OJ grał Nymrandą taką klasyczną, jaką znamy z
przed Nerfa. Ogólnie obydwoje potraktowaliśmy mecz dosyć na luzie. Poleciał
środkiem ja znowu zacząłem w rogu i skręciłem do środka po booście wyszedłem z
arca Mirandy, a Poe na granicy R1 Hana ściągnął TL od Nyma, choć sam stanął
milimetry od skały przed nosem… Te manewry zaskoczyły OJ i mogłem rozpocząć
ostrzał. Od razu wziąłem się za Mirandę ściągając jej na początek tarcze. Hana
został ostrzelany dwa razy z TLT w tym jeden strzał z regeneracją. W następnej
rundzie Nym wystrzelił Thermala z TS pod Poe, który poleciał po prostej przez
Kamień. Oberwał oczywiście z bomby, ale zrewanżował się Mirandzie strzelając z
przyłożenia wbijając 3 hity i kryta i Mirka nagle była na 1HP :-D. Oczywiście
się zregenerowała, a Han z R3 pociągnął tak sobie po Nymie. Następna runda a wniej
Poe nadział się na dwa bomblety (przy czym jeden na 1 mm). Jeden bomblet nic nie
zrobił a drugi zadał zjadł tarcze (2 hity i Sabina). W dalszej części gry warte
wspomnienia jest jedynie mój warzywny manewr gdy Poe na 1 HP i 1 tarczy wleciał
na protonówkę (wiedziałem, że tam będzie bomba). Ostatecznie Han przeżył na
1HP. Wynik 100:71.
Ostatecznie turniej zakończyłem z
wynikiem 5:1 i MoV 897 co uznaje za niemały sukces. Po dwóch dniach Swissa byłem
dziewiąty.
Oceniając to, co widziałem na
stołach to meta była mocno zdominowana przez Harpuny. Aż 5 rund grałem przeciw nim.
Najczęściej można było dostrzec Quickdraw, Alfy (głównie generyki), Nyma i
Mirandę (jej chyba nic z mety nie wymiecie). Było też trochę Ghostów ale chyba
jednak nie dawały tak świetnie rady. Elliot Weights, z którym grałem ostatecznie
zajął 32. miejsce z wynikiem 4:2. Z rozpisek "rodzynków" widziałem rozpę
z dwoma nowymi bomberami oraz rozpę która zrobiła 5:1 Quickdraw z dwoma generycznymi Tie Silencer!!! Bombery w większości przypadków odwalały jednak
Cosplay z The Last Jedi! ;)
Odnośnie samej organizacji: turniej był rozgrywany w mega dziwnej formule bo były dwa dni Swissa (dwa flighty) a dopiero tydzień później TOPy. Jest to chyba podyktowane miejscówką. Po prostu tam nie wejdzie więcej niż 80 osób na raz a chętnych było dwa razy tyle. Niby można
wynająć większą salę ale nie dziwię się organizatorom, że wolą wykorzystać własny
lokal niż ponosić extra koszty. Turniej miał charakter charytatywny i sporo
nagród było do wygrania. Loteria nie była podzielona na kategorie cenowe,
wszystkie losy kosztowały 2 Funty. Samych nagród też było mniej niż w Zielonej
Górze. Fajną sprawą jest, że w lokalu był punkt gastronomiczny, gdzie były
napoje zimne (piwo, cola, cydr etc.), gorące (herbata, kawa z ekspresu), przekąski, ciasteczka i „ciepłe dania”. Patrzać jak inni jedzą i ja skusiłem się na "cheesburgera". Tutaj krótki opis „produktu”: zimna bułka z kawałkiem
„mięsopodobnym” i serem odgrzane w mikrofalówce. Nawet ketchupu nie było a
kosztowało to aż 5 Funtów! (Nie to co pyszne tosty w Innym Wymiarze! - WK). W trakcie gier przechodziła jedna osoba z lokalu i
zbierała zamówienia przy stolikach graczy co podać - to akurat był ekstra pomysł. Kwestia paringów (pomijając, że o mnie zapomnieli w 1 rundzie) to było drukowanie i
wieszane ich w dwóch miejscach. Nie było monitorów, rzutników ani nawet info na FB. Ranking podano raz na wydruku po 3. rundzie. Brak streama to minus, drugiego dnia
nagrywali gry tylko. To trochę odstaje od tego, co spotykamy w Polsce na dużych
turniejach. Podsumowując: był to fajny luźny, sprawnie prowadzony turniej, nie było
jakieś dużej obsuwy. Event rozegrany był w miłym towarzystwie. Nie zauważyłem ani razu by ktoś wołał sędziego! Odczuwalny był Fair Play graczy, sam pozwoliłem zmienić manewr ale i mnie dwa razy w
późniejszych rundach pozwolono dołożyć Focus z Rey gdy się lekko spóźniłem
(raz przyłożyłem miarkę zasięgu do Poe jak sobie przypomniałem).
Bardzo fajnie- szkoda, że nie udało się zostać na Topach
OdpowiedzUsuńTaka nowa moda, wchodzisz do topek i gardisz ;)
Usuń