26 stycznia w krakowskim MDK na ulicy Grunwaldzkiej 5 odbył się turniej Regionals w Star Wars: Armada organizowany przez Veto Store.
Na starcie stawiło się 17 graczy, w tym niemal cała czołówka polskiej sceny. Pomny bolesnych doświadczeń z Mistrzostw Polski dałem sobie spokój ze Sloane i imperialnymi eskadrami, zamiast tego pojawiłem się z rozpiską na dwóch niszczycielach imperialnych: ROZPISKA
1. Pierwszą bitwę grałem z Danielem Unzeitigiem i jego bandą rebelianckich Y-wingów. Wciąż na Dodonie ale tym razem zamiast MC30c "Admonition" Daniel wystawił się na MC-75 Armored cruiser, dwóch korwetach CR-90B, dwóch rebelianckich transportowcach i dużej liczbie Y-wingów z Jan Ors.
Oddałem inicjatywę a z moich misji Daniel wybrał "Rywalizację o placówkę". Od początku postanowił skupić się na skubaniu mojego admiralskiego ISD-2 co nawet udawało mu się mimo EWS-ów. Mimo, że Y-wingi dochodziły do strzałów to wypadało im dużo blanków na czarnych kościach.
Kluczowy moment gry przyszedł około 3 tury gdy najpierw ISD-2 mocno strzelił w MC-75 ściągając mu sporo tarcz i zmuszając do użycia ECM a następnie Cymoon pierwszym strzałem odparował jedną flotyllę a drugim, bardzo dobrym rzutem 9 trafień+2 celności z turbolaserów, ściągnął na styk wrogiego flagowca.
Mimo niepomyślnego obrotu spraw Daniel się nie poddał i zdołał zniszczyć mojego flagowego ISD oraz zdobyć 3 punkty zwycięstwa. Ja zdobyłem dwa. Gozanti z rozkazem dobiły jednego Y-winga. Po zakończeniu 6. tury nie wiedzieliśmy kto jest zwycięzcą, ja zniszczyłem flagowca, szprotki, Y-wingi i dwa żetony zwycięstwa, Daniel ISD-2 z admirałem i 3 punkty. Dopiero po przeliczeniu punktów okazało się, że Daniel wygrał 257-246, mała przegrana 5-6 z topowym graczem. Z jednej strony cieszyłem się bo wynik był niezły z drugiej strony było mi nieco smutno bo podejrzewałem, że odebrałem Danielowi szanse na mistrzostwo. Co było zrobić, graliśmy dalej.
2. Drugą bitwę grałem z Konradem z Zabrza i jego rozpiską na admirale Sato. Pierwszy raz grałem przeciw Sato na turnieju. Ponad rok temu dwa razy odebrałem lekcje od Świetlika w konlikcie koreliańskim (raz prawie wygrałem!). Rozpiska wydała mi się nieprzesadnie silna. Han Solo, Shara Bey i Tycho Celchu do tego MC80 Assault cruiser z tytułem Home One, trzy Hammerheady z Task Force Organa i Quad Battery Turrets oraz jedne szprotki. Miałem wybór więc tym razem wziąłem inicjatywę a z misji przeciwnika Solar Corona. Wystawiłem się w lewym rogu, przeciwnik w prawym.
Wiedziałem co muszę zrobić, trzeba było zniszczyć wszystko poza flagowcem albo flagowiec i nie stracić nic samemu. Okazało się to trudniejsze niż początkowo myślałem bo przez misję musiałem usuwać celowniki strzelając.
Wystawiłem się w lewym rogu, przeciwnik daleko w prawym. Miałem poczucie, że jeśli chce się postrzelać to muszę się pospieszyć. Pierwsze strzały padły dopiero w czwartej turze gdy Cymoon doleciał do Hammerheadów.
Spodziewałem się, że będę je "one-shotował" na dalekim zasięgu. Niedoczekanie.
Raz, że misja kazała mi usuwać celowniki, dwa, że HH to wytrzymałe bestie. Pierwszy strzał i Hammerhead przeżył na dwóch? Drugi strzał i kolejny HH dostał tylko 1 dmg na klatę po żetonach obrony i tarczach. Taranowanie tego pierwszego zostawiło go na 1 HP i tyle. A jak one zaczęły strzelać to "drzazgi leciały z rej" Cymoona. Raz, że każdy HH dostawał bonusową niebieską kość za moją prędkość. Dwa, że przy boku miałem Tycho więc przeciwnik zamieniał sobie kości na dwie czarne. Trzy- miały przerzuty z Task Force Organa. A cztery dodawał sobie celowniki z Home One! Mocne kombo. I każdy walił po 4-5 hitów blokując mi społowienie.
Do tego po czarnej kości strzeliły jeszcze oba A-wingi i zostałem prawie bez tarcz w trzech strefach, z kilkoma hitami oraz krytykiem "nie możesz korzystać ze zużytych żetonów obrony". I to po jednej turze strzelania! Uratowało mnie tylko to, że MC80 poszedł wolno szerokim łukiem za daleko by bić na czerwonych. W kolejnej turze zniszczyłem niezłym rzutem mocno uszkodzonego HH ale kolejnego nie dałem rady dobić - bardzo słaby rzut! Te dwa, które zostały znowu tak huknęły, że Cymoon został na 2 HP. Wtedy do gry wszedł wreszcie admiralski ISD dobijając oba HH i niszcząc wrogie transportowce. Cymoon naprawił sobie 3 tarcze a eskadry zdołały tylko dociągnąć go do 1 HP. Wrogi MC80 strzelił na dalekim do mojego ISD ale bez szans powodzenia i skończyła się 6. tura.
Wygrałem 166:0 niszcząc 3 Hammerheady i transportowce uzyskując wynik 8:3. Gdyby przeciwnik zniszczył Cymoona (157 punktów) byłoby tylko 6:5. Znowu szczęście mi dopisało choć teraz rzuty miałem przeciętne.
Trzecią bitwę miałem stoczyć z Łukaszem Hudźcem z Wrocławia, który dowodził flotą na generale Rieekanie nastawioną na niszczenie wrogich eskadr. A tu sprawiłem mu psikusa, nie ma eskadr. Okręt flagowy to MC75 Ordnance cruiser z Ordnance Pods oraz Assault Concussion Missiles. Do tego NebB "Yavaris", koreliańska korweta (chyba A) oraz rebelianckie transportowce z "Comms net" i "Expanded hangar bays" plus Corran Horn, Wedge Antilles, Shara, Tycho i Ten Numb. Po raz trzeci miałem mniej punktów więc wziąłem inicjatywę a z misji Łukasza wybrałem Planetary Ion Cannon. Wystawienie niemal identyczne jak w poprzedniej bitwie- ja w jednym rogu, przeciwnik w drugim. Leciałem Cymoonem z prędkością 3 żeby się postrzelać przez bite 4 tury a admiralskim aż 6 tur.
Ale Cymoon znowu się postrzelał. Najpierw Łukasz wybrał się transportowcami na dziwną przejażdżkę pod moimi lufami (pułapka?) a gdy próbował uciekać został w dalekim zasięgu. Cymoon się ucieszył, pyk, pyk z działek i... znowu zabrakło hitów! Na 5 kościach, z dodatkowym hitem z "Intensify firepower!" i dwoma celnościami z turbolaserów zrobiłem tylko 3 hity i szproty przeżyły na 1HP. W następnej turze nie zdążyły jednak odskoczyć i Cymoon tym razem je dobił (choć rzut również bez przytupu). W międzyczasie Planetarne działo jonowe trafiło go dwa razy po 3 hity w tarcze co nieco zniwelowałem używając rozkazur i diala inżynierii Thrawna. Gdzieś w piątej turze Łukasz uznał, że warto jednak użyć eskadr i rzucił Corrana Horna z Ten Numbem co nieco zabolało.
W ostatniej turze miałem do wyboru próbować zniszczyć na dalekim zasięgu Yavaris za przeszkodą mając w sumie 5 czerwonych kości albo double-arc na MC80 i potem możliwa poprawka z ISD-2. Poszedłem w drugą opcję ale rzuty znowu były słabe.
Spompowałem go z 3 tarcz ale na kadłub nic nie weszło. I wtedy pomyślałem, że przegrałem. Bo Cymoon miał mało tarcz i wbite sporo obrażeń. Przeciwnik miał "double arc" na bliskim z MC-80, strzał z boku Yavaris oraz dwie eskadry A-wingów z "double tap". Postanowiłem trzymać się planu z początku tury i zamiast taranować przeleciałem za rufę MC-80 ustawiając się do niego własną rufą na kamieniu (dostałem nieistotny krytyk "odrzuć żetony rozkazów"). Wspomnę, że na początku tury na rufę przesunąłem Early Warning System. Od tego czasu zaczęły dziać się cuda. Kalamariański krążownik załadował chyba ślepą amunicję: dwie czarne i dwie czerwone kości? 4 blanki! Przerzut czarnych? 1 zwykły hit. Strzał czarną z rufy? Jeden hit. A przeciwnik miał Assault Concussion Missiles. Jeden krytyk by zrobił robotę. Strzał z Yavaris również był nieudany - 1 hit. Ostrzał z Horna i 2 A-wingów też poszedł słabo i Cymoon przeżył na 2HP.
Ponownie miałem ogromne szczęście. Wynik ponad 2 godzinnej bitwy to 25:0 i 6:5 dla mnie. Tracąc Cymoona byłoby 25:157 i przegrana 3:7. Mimo, że było dużo latania a mało strzelania to gra z Łukaszem była prawdziwą przyjemnością i gdybym mógł nominowałbym go do nagrody "best sportsmanship". I znowu żal mi było, bo Łukasz przez tą bitwę skończył poza TOP8 :(
Ogłoszenie wyników i okazuje się, że zająłem doskonałe 5. miejsce mając 19 punktów i MoV 191. Przede mną byli tylko mistrz Europy i Polski, gracz TOP4 MP, były wicemistrz Polski oraz wicemistrz Europy. Milutko ale wiem, że to grubo ponad obecny stan rzeczywisty mojej gry. Na turnieju zniszczyłem MC-75, Y-wingi, trzy rebelianckie transportowce i trzy Hammerheady. Straciłem na całym turnieju tylko ISD II w walce z Danielem ponieważ rozpiska na ISD nie lubi oddawać punktów. Cymoon z H-9 i QTC nieźle zwalcza małe statki blokując im kluczowe żetony obrony ale zniszczenie czegoś większego np. z ECM okazuje się problematyczne.
Pełne wyniki Regionals Kraków (Świetlik zdobył 29 na 30 możliwych punktów deklasując resztę stawki!!!):
Nagrody z kita były tym razem naprawdę bardzo fajne. Moim zdaniem duuużo lepsze niż te ze Store Championship. Kuat wygląda dostojnie w stylu Jeddhy, frosted NebB jest po prostu SUPER a "lodowe" kostki są piękne. Dodatkowo sklep veto-store.pl przyznał 3 losowe nagrody po 60zl dla uczestników jako dropy (dostałem jeden z nich), normalnie miód. Podziękowania dla organizatorów i Wawrzyńca, który był niegrającym (chyba, że w HOMM3!) sędzią.
Na minus zaliczam tylko to, co zapewne zauważyliście już na zdjęciach. Graliśmy na paździerzowych stołach bez mat. Szkoda, bo wystarczyło napisać i dobrzy ludzie na pewno by je przywieźli a klimat +200%. No nic, następnym razem się uda ;) Na koniec kilka zdjęć uczestników turnieju.
Na starcie stawiło się 17 graczy, w tym niemal cała czołówka polskiej sceny. Pomny bolesnych doświadczeń z Mistrzostw Polski dałem sobie spokój ze Sloane i imperialnymi eskadrami, zamiast tego pojawiłem się z rozpiską na dwóch niszczycielach imperialnych: ROZPISKA
1. Pierwszą bitwę grałem z Danielem Unzeitigiem i jego bandą rebelianckich Y-wingów. Wciąż na Dodonie ale tym razem zamiast MC30c "Admonition" Daniel wystawił się na MC-75 Armored cruiser, dwóch korwetach CR-90B, dwóch rebelianckich transportowcach i dużej liczbie Y-wingów z Jan Ors.
Oddałem inicjatywę a z moich misji Daniel wybrał "Rywalizację o placówkę". Od początku postanowił skupić się na skubaniu mojego admiralskiego ISD-2 co nawet udawało mu się mimo EWS-ów. Mimo, że Y-wingi dochodziły do strzałów to wypadało im dużo blanków na czarnych kościach.
Kluczowy moment gry przyszedł około 3 tury gdy najpierw ISD-2 mocno strzelił w MC-75 ściągając mu sporo tarcz i zmuszając do użycia ECM a następnie Cymoon pierwszym strzałem odparował jedną flotyllę a drugim, bardzo dobrym rzutem 9 trafień+2 celności z turbolaserów, ściągnął na styk wrogiego flagowca.
Mimo niepomyślnego obrotu spraw Daniel się nie poddał i zdołał zniszczyć mojego flagowego ISD oraz zdobyć 3 punkty zwycięstwa. Ja zdobyłem dwa. Gozanti z rozkazem dobiły jednego Y-winga. Po zakończeniu 6. tury nie wiedzieliśmy kto jest zwycięzcą, ja zniszczyłem flagowca, szprotki, Y-wingi i dwa żetony zwycięstwa, Daniel ISD-2 z admirałem i 3 punkty. Dopiero po przeliczeniu punktów okazało się, że Daniel wygrał 257-246, mała przegrana 5-6 z topowym graczem. Z jednej strony cieszyłem się bo wynik był niezły z drugiej strony było mi nieco smutno bo podejrzewałem, że odebrałem Danielowi szanse na mistrzostwo. Co było zrobić, graliśmy dalej.
2. Drugą bitwę grałem z Konradem z Zabrza i jego rozpiską na admirale Sato. Pierwszy raz grałem przeciw Sato na turnieju. Ponad rok temu dwa razy odebrałem lekcje od Świetlika w konlikcie koreliańskim (raz prawie wygrałem!). Rozpiska wydała mi się nieprzesadnie silna. Han Solo, Shara Bey i Tycho Celchu do tego MC80 Assault cruiser z tytułem Home One, trzy Hammerheady z Task Force Organa i Quad Battery Turrets oraz jedne szprotki. Miałem wybór więc tym razem wziąłem inicjatywę a z misji przeciwnika Solar Corona. Wystawiłem się w lewym rogu, przeciwnik w prawym.
Wiedziałem co muszę zrobić, trzeba było zniszczyć wszystko poza flagowcem albo flagowiec i nie stracić nic samemu. Okazało się to trudniejsze niż początkowo myślałem bo przez misję musiałem usuwać celowniki strzelając.
Wystawiłem się w lewym rogu, przeciwnik daleko w prawym. Miałem poczucie, że jeśli chce się postrzelać to muszę się pospieszyć. Pierwsze strzały padły dopiero w czwartej turze gdy Cymoon doleciał do Hammerheadów.
Spodziewałem się, że będę je "one-shotował" na dalekim zasięgu. Niedoczekanie.
Raz, że misja kazała mi usuwać celowniki, dwa, że HH to wytrzymałe bestie. Pierwszy strzał i Hammerhead przeżył na dwóch? Drugi strzał i kolejny HH dostał tylko 1 dmg na klatę po żetonach obrony i tarczach. Taranowanie tego pierwszego zostawiło go na 1 HP i tyle. A jak one zaczęły strzelać to "drzazgi leciały z rej" Cymoona. Raz, że każdy HH dostawał bonusową niebieską kość za moją prędkość. Dwa, że przy boku miałem Tycho więc przeciwnik zamieniał sobie kości na dwie czarne. Trzy- miały przerzuty z Task Force Organa. A cztery dodawał sobie celowniki z Home One! Mocne kombo. I każdy walił po 4-5 hitów blokując mi społowienie.
Do tego po czarnej kości strzeliły jeszcze oba A-wingi i zostałem prawie bez tarcz w trzech strefach, z kilkoma hitami oraz krytykiem "nie możesz korzystać ze zużytych żetonów obrony". I to po jednej turze strzelania! Uratowało mnie tylko to, że MC80 poszedł wolno szerokim łukiem za daleko by bić na czerwonych. W kolejnej turze zniszczyłem niezłym rzutem mocno uszkodzonego HH ale kolejnego nie dałem rady dobić - bardzo słaby rzut! Te dwa, które zostały znowu tak huknęły, że Cymoon został na 2 HP. Wtedy do gry wszedł wreszcie admiralski ISD dobijając oba HH i niszcząc wrogie transportowce. Cymoon naprawił sobie 3 tarcze a eskadry zdołały tylko dociągnąć go do 1 HP. Wrogi MC80 strzelił na dalekim do mojego ISD ale bez szans powodzenia i skończyła się 6. tura.
Wygrałem 166:0 niszcząc 3 Hammerheady i transportowce uzyskując wynik 8:3. Gdyby przeciwnik zniszczył Cymoona (157 punktów) byłoby tylko 6:5. Znowu szczęście mi dopisało choć teraz rzuty miałem przeciętne.
Trzecią bitwę miałem stoczyć z Łukaszem Hudźcem z Wrocławia, który dowodził flotą na generale Rieekanie nastawioną na niszczenie wrogich eskadr. A tu sprawiłem mu psikusa, nie ma eskadr. Okręt flagowy to MC75 Ordnance cruiser z Ordnance Pods oraz Assault Concussion Missiles. Do tego NebB "Yavaris", koreliańska korweta (chyba A) oraz rebelianckie transportowce z "Comms net" i "Expanded hangar bays" plus Corran Horn, Wedge Antilles, Shara, Tycho i Ten Numb. Po raz trzeci miałem mniej punktów więc wziąłem inicjatywę a z misji Łukasza wybrałem Planetary Ion Cannon. Wystawienie niemal identyczne jak w poprzedniej bitwie- ja w jednym rogu, przeciwnik w drugim. Leciałem Cymoonem z prędkością 3 żeby się postrzelać przez bite 4 tury a admiralskim aż 6 tur.
Ale Cymoon znowu się postrzelał. Najpierw Łukasz wybrał się transportowcami na dziwną przejażdżkę pod moimi lufami (pułapka?) a gdy próbował uciekać został w dalekim zasięgu. Cymoon się ucieszył, pyk, pyk z działek i... znowu zabrakło hitów! Na 5 kościach, z dodatkowym hitem z "Intensify firepower!" i dwoma celnościami z turbolaserów zrobiłem tylko 3 hity i szproty przeżyły na 1HP. W następnej turze nie zdążyły jednak odskoczyć i Cymoon tym razem je dobił (choć rzut również bez przytupu). W międzyczasie Planetarne działo jonowe trafiło go dwa razy po 3 hity w tarcze co nieco zniwelowałem używając rozkazur i diala inżynierii Thrawna. Gdzieś w piątej turze Łukasz uznał, że warto jednak użyć eskadr i rzucił Corrana Horna z Ten Numbem co nieco zabolało.
W ostatniej turze miałem do wyboru próbować zniszczyć na dalekim zasięgu Yavaris za przeszkodą mając w sumie 5 czerwonych kości albo double-arc na MC80 i potem możliwa poprawka z ISD-2. Poszedłem w drugą opcję ale rzuty znowu były słabe.
Spompowałem go z 3 tarcz ale na kadłub nic nie weszło. I wtedy pomyślałem, że przegrałem. Bo Cymoon miał mało tarcz i wbite sporo obrażeń. Przeciwnik miał "double arc" na bliskim z MC-80, strzał z boku Yavaris oraz dwie eskadry A-wingów z "double tap". Postanowiłem trzymać się planu z początku tury i zamiast taranować przeleciałem za rufę MC-80 ustawiając się do niego własną rufą na kamieniu (dostałem nieistotny krytyk "odrzuć żetony rozkazów"). Wspomnę, że na początku tury na rufę przesunąłem Early Warning System. Od tego czasu zaczęły dziać się cuda. Kalamariański krążownik załadował chyba ślepą amunicję: dwie czarne i dwie czerwone kości? 4 blanki! Przerzut czarnych? 1 zwykły hit. Strzał czarną z rufy? Jeden hit. A przeciwnik miał Assault Concussion Missiles. Jeden krytyk by zrobił robotę. Strzał z Yavaris również był nieudany - 1 hit. Ostrzał z Horna i 2 A-wingów też poszedł słabo i Cymoon przeżył na 2HP.
Ponownie miałem ogromne szczęście. Wynik ponad 2 godzinnej bitwy to 25:0 i 6:5 dla mnie. Tracąc Cymoona byłoby 25:157 i przegrana 3:7. Mimo, że było dużo latania a mało strzelania to gra z Łukaszem była prawdziwą przyjemnością i gdybym mógł nominowałbym go do nagrody "best sportsmanship". I znowu żal mi było, bo Łukasz przez tą bitwę skończył poza TOP8 :(
Ogłoszenie wyników i okazuje się, że zająłem doskonałe 5. miejsce mając 19 punktów i MoV 191. Przede mną byli tylko mistrz Europy i Polski, gracz TOP4 MP, były wicemistrz Polski oraz wicemistrz Europy. Milutko ale wiem, że to grubo ponad obecny stan rzeczywisty mojej gry. Na turnieju zniszczyłem MC-75, Y-wingi, trzy rebelianckie transportowce i trzy Hammerheady. Straciłem na całym turnieju tylko ISD II w walce z Danielem ponieważ rozpiska na ISD nie lubi oddawać punktów. Cymoon z H-9 i QTC nieźle zwalcza małe statki blokując im kluczowe żetony obrony ale zniszczenie czegoś większego np. z ECM okazuje się problematyczne.
Pełne wyniki Regionals Kraków (Świetlik zdobył 29 na 30 możliwych punktów deklasując resztę stawki!!!):
Nagrody z kita były tym razem naprawdę bardzo fajne. Moim zdaniem duuużo lepsze niż te ze Store Championship. Kuat wygląda dostojnie w stylu Jeddhy, frosted NebB jest po prostu SUPER a "lodowe" kostki są piękne. Dodatkowo sklep veto-store.pl przyznał 3 losowe nagrody po 60zl dla uczestników jako dropy (dostałem jeden z nich), normalnie miód. Podziękowania dla organizatorów i Wawrzyńca, który był niegrającym (chyba, że w HOMM3!) sędzią.
Na minus zaliczam tylko to, co zapewne zauważyliście już na zdjęciach. Graliśmy na paździerzowych stołach bez mat. Szkoda, bo wystarczyło napisać i dobrzy ludzie na pewno by je przywieźli a klimat +200%. No nic, następnym razem się uda ;) Na koniec kilka zdjęć uczestników turnieju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz